Jesień 1943 r. we wsi Słupcza, położonej obok Dwikozów, w pięknej żyznej dolinie nadwiślańskiej, u stóp gór Wyżyny Sandomiersko-Świętokrzyskiej nie nastrajała miejscowych rolników optymistycznie. Okupant domagał się kolejnych kontyngentów zbóż i mięsa, jak nienasycony smok żądał żywności, której nawet posiadaczom żyznej ziemi brakowało. Jako represję za wszelki opór stosował jedyną karę: śmierć. Tak było we wrześniu 1939 r. z Janem Sowińskim, który za zbyt opieszałe otwieranie drzwi w majątku Łempickiego poniósł śmierć na miejscu. W kilka miesięcy później, na skraju szosy między Dwikozami a Słupczą, Niemcy wyrzucili z samochodu zabitego inżyniera Przysuchę. pracownika Fabryki Przetworów Owocowych w Dwikozach. Za niedostarczenie w terminie zboża Ewę Żakową, rolniczkę ze Słupczy i jej syna Wincentego zabrali na badania do więzienia w Sandomierzu, a następnie wywieźli w nieznane. I tylko wieść doniosła, że zostali zabici. Taki sam los spotkał ich sąsiada Skowrona.
W wyniku łapanek na przymusowe roboty do Rzeszy wywieziono ze Słupczy około 20 młodych ludzi, m. in. Jana Chałupczaka, Józefa Tetra (ten ostatni trafił do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie). 28 października 1943 r. przed południem zajechały do wsi samochody (tak zwane "budy") z faszystowską żandarmerią. Sprawnie i z wielką rutyną "zorganizowano" zbiórkę ludzi ze wsi, gromadząc ich na placyku przy skrzyżowaniu dróg. Tam też żandarmi ustawili na widocznym miejscu dwóch, kilka tygodni wcześniej zabranych za niedostarczenie zboża tutejszych mieszkańców: Walentego Niewitowskiego (członka "Wici") i Józefa Maziarza (członka Batalionów Chłopskich). Strach i bojaźń ogarnęła ludzi. Co to będzie? Tłumacz wyjaśnił, że dziś właśnie wieś będzie świadkiem jak "potężna" Rzesza karze tych, co wzbraniają się dostarczać Niemcom żywności i nie wykonują rozkazów niemieckich. Są oni bandytami i wrogami Rzeszy, których Niemcy zniszczą. Dlatego zostaną zabici, a wszystkich tu obecnych zgromadzono dla przekonania ich, jak karane będzie nieposłuszeństwo. Teraz ma być cicho. Zwłoki muszą pozostać tu na miejscu, nie wolno chować ich na cmentarzu, aby groby ich były na zawsze ostrzeżeniem dla wszystkich. Rozpacz ogarnęła ludzi i mimo zakazu rozległ się zduszony płacz. Wszyscy, nawet mężczyźni mieli oczy pełne łez, a serca ściśnięte.
Po chwili obaj skazani zawiśli na słupie telefonicznym. Po stwierdzeniu zgonu ofiar - przed odjazdem hitlerowcy ponownie zapowiedzieli, że za niewykonanie jakiegokolwiek rozkazu będzie stosowana jedna kara: śmierć. Bo Niemcy zniszczą bolszewików i tych, którzy z nimi współpracują.
Ciała zamordowanych pogrzebano na miejscu, po kilku dniach nocą odkopano i przeniesiono na cmentarz. Po wojnie, na miejscu straceń, społeczeństwo Słupczy wybudowało pomnik.
Władysław Broda - Tragedia w Słupczy
- Dwikozy - pomnik "Puławiaków"
- Góry Wysokie - pomniki rozstrzelanych więźniów w 1944 r.
- Góry Wysokie - mogiła powstańców styczniowych
- Marsz szlakiem "Puławiaków" - Powstańców Styczniowych
- Słupcza - pomnik pomordowanych mieszkańców Słupczy
- Garbów - pomnik Zawiszy Czarnego