legioniściKalendarium walk I Brygady w Sandomierskiem
Od 11 do 15 września 1914 r. w czasie marszu z Kielc Brygada Józefa Piłsudskiego stoczyła potyczki pod Staszowem, Sichowem i Beszową. Od 18 do 23 września toczyły się potyczki i walki pod Nowym Korczynem i w okolicach Wiślicy.
Natomiast 19 października tegoż roku kawaleria starła się z wojskiem rosyjskim pod Ruszczą, Koprzywnicą, Gniewoszowicami, Szewcami i Samborcem. W rejon Staszowa wróciła 1 Brygada w maju 1915 r., kiedy toczyły się walki pozycyjne nad Nidą. W dniach od 11 do 15 maja kawaleria Brygady stoczyła kilka potyczek z wojskami carskimi pod Staszowem, Oględowem, Kurozwękami i Rytwianami.
Od 16 maja rozpoczęła się bitwa konarska. Tego dnia trwały boje pod Beradzem. I tak: 2 pułk walczył pod Swojkowem i Włostowem, zaś nazajutrz pod Grabowicami, 18 i 19 pod Konarami. 18 i 19 maja V batalion toczył boje pod Kozinkiem, a VI batalion walczył pod Olszowcem. Od 19 do 22 maja 1 batalion 1 pułku toczył walki pozycyjne pod Gorzkowem. 20 maja w walkach pod Kozinkiem był V batalion wspomagany przez III. W tym samym dniu 2 pułk bił się pod Konarami, VI batalion wdał się w utarczki pod Winną.
21 maja nadal trwała walka o Kozinek III i V batalionu i równocześnie 2 pułku pod Konarami i VI batalionu pod Wszachowem. 22 maja: pod Kozinkiem walczył III bat., pod Konarami-Kamieńcem 2 pułk, pod Wszachowem-Janczycami VI bat., pod Żernikami dnia następnego, 23 maja również walczył pod Przepiórowem i Kamieńcem 2 pułk i 1 bat. 1 pułku. Walki przedłużyły się na dzień następny.
Od 25 maja dynamiczne boje ustały i Brygada przeszła do walk pozycyjnych: VI batalion został pod Żernikami, a reszta Brygady trzymała pierwotną linię pod Konarami i Kujawami. Dalsze walki w Sandomierskiem i Opatowskiem toczyły się przez cały czerwiec. Brygada walczyła w okolicach Bidzin, Ożarowa. Na początku lipca po zwycięskiej bitwie pod Tarłowem Legiony przekroczyły Wisłę.

Rozkaz z powodu boju pod Konarami
Konary 5 czerwca 1915
Żołnierze!
Kilkudniowe nasze boje pod Konarami były dla nas dotkliwe nie tylko ze względu na mnogość strat kolejnych, lecz dlatego, że aniśmy walczyli złączeni, ramię przy ramieniu, ani też wyniki boju nie mogły cieszyć serca żołnierskiego.
Od samego początku bojów, będąc w rezerwie dywizyjnej, ulegliśmy częstemu losowi rezerw - zostaliśmy rozproszeni na szerokiej przestrzeni, idąc na podparcie poszczególnych części frontu. Najcięższe i nąjprzykrzejsze zadanie spadło na bataliony III i V, które stanęły na najbardziej zagrożonym terenie. Z dumą podnieść muszę zachowanie się wypróbowanego III batalionu, który w ciężkim boju i chaosie przez czas pewien był jedyną zwartą grupą na szerokim froncie. III batalion w najcięższych moralnie warunkach zachował się po bohatersku, znacząc obficie każdy krok swą krwią własną i wroga. Rozkazem niniejszym wyrażam wszystkim oficerom i żołnierzom tego batalionu głęboką wdzięczność w imieniu całego oddziału za dowód, że w najcięższych warunkach żołnierz polski, jeśli nie może wygrać boju, to honoru swego bronić potrafi.
W szczęśliwszych znacznie warunkach walczył 2. pułk, nierozerwany przez losy na części. I batalion tego pułku (dawniej IV) biorąc udział w ataku na szosę opatowską pierwszy doszedł do nieprzyjacielskich okopów, biorąc karabiny maszynowe i licznego jeńca; II batalion dał dowód niespożytej siły moralnej przy nieudanym ataku na Przepiórów, stojąc przez kilkanaście godzin w nadzwyczajnie silnym i bliskim ogniu nieprzyjacielskim i cofnąwszy się jedynie po otrzymaniu na to rozkazu.
Pierwszy batalion I pułku przy ataku na Przepiórów wytrwał wraz z II batalionem aż do odwołania, następnie zaś w brawurowym ataku na Kamieniec zdobył kilkuset jeńców. Wreszcie VI batalion, dotąd oderwany od macierzystego pnia, służbą swoją zyskał powszechne pochwały swych przełożonych. Boje, któreśmy zakończyli, by przejść na razie do względnego spokoju, zostawić muszą głęboki ślad w naszych umysłach. Były one dla nas doskonałą szkolą właśnie dlatego, że wymagały one bardziej, niż inne, by nieledwie każdy z oficerów i żołnierzy uczył się dostosowywać swe działania do działań otoczenia, a zarazem złożył dowód, że dla dobrego żołnierza nie ma położenia, z którego z honorem wyjść nie można. Wśród mnóstwa bohaterskich czynów, dokonanych przez poszczególnych żołnierzy w czasie tych zmiennych co do szczęścia bojów, zaznaczyć chcę w swym rozkazie te, które na szczególne uwzględnienie zasługują.

  1. Major Śmigły-Rydz, wziąwszy na siebie zadanie, najczęściej nie odpowiadające ani jego stopniowi, ani zdolnościom, nie tylko sam wytrwał na stanowisku, niezwykłe przykrym pod względem moralnym, lecz złożył w bojach o lasek koziniecki nowe dowody niezwykłego męstwa i spokoju przy największym niebezpieczeństwie. Majorowi przede wszystkim przypisuję, że Vl batalion nie ugiął się przy spełnieniu zadania, przewyższającego znacznie siły moralne przeciętnego żołnierza.
  2. Podporucznik Zygmunt Żarski-Radoński z III batalionu wykazał w boju o lasek koziniecki nadzwyczajną odwagę i sumienność pracy wojennej, stojąc ze swym plutonem, a potem, zastępując zranionego dowódcę kompanii, na zupełnie otwartej pozycji, w piekielnym i bliskim ogniu karabinów maszynowych, wobec widocznej przewagi nieprzyjaciela. Sam roznosił w ogniu amunicję wzdłuż linii ognia i rozdzielał ją pomiędzy żołnierzy. Wytrwał aż do otrzymania ciężkiej rany w głowę.
  3. Podporucznik Dorobczyński z III batalionu prowadził swój pluton w największym ogniu w kontrataku na nieprzyjecieła, który już się silnie okopał. Zdobył okopy, biorąc 85 jeńców z oficerem.
  4. Podporucznik Tunguz-Zawiśłak z I batalionu (były IV) 2-ego pułku, w ataku na Swojków, prowadząc prawoskrzydłowy pluton, z własnej inicjatywy skierował go przeciwko flankującym atakujący batalion rosyjskim karabinom maszynowym i porywając za sobą swych podkomendnych, pierwszy wpadł do okopów rosyjskich, biorąc kilkudziesięciu jeńców i dwa karabiny maszynowe.
  5. Podporucznik Kołodziejski z VI batalionu, będąc opadniętym w nocy na forpocztach przez całą kompanię grenadierów rosyjskich, poraniony wybuchem granatu (kilkanaście ran) wyprowadza placówkę dzielnym atakiem na bagnety do swego batalionu.
  6. Sierżant Dańko Jerzy z I batalionu przy ataku na Przepiórów 23-go maja, będąc z sekcją na samym przedzie, wziął szybkim atakiem na bagnety jednego oficera, komendanta służby wywiadowczej, i jednego żołnierza. 26-go maja, na czele 15 ludzi, podszedł skrycie pod Kamieńcem do samych okopów rosyjskich, gdzie nie pokazując swej siły wezwał nieprzyjaciela do poddania się. Gdy zaś będący w okopach oficer rosyjski, komendant kompanii, strzelił do niego, nakazał garstce swych podkomendnych dać salwę do okopów, co miało taki skutek że się nieprzyjaciel poddał w liczbie 150 żołnierzy i 1 oficera.
  7. Podoficerowie Bernhardt Bronisław i Wiśniowski Stanisław, obaj z III batalionu, wraz z wymienionym wyżej podporucznikiem Dorobczyńskim prowadzili nieustraszenie pluton we wściekłym ataku na okopy nieprzyjacielskie - obaj legli śmiercią walecznych prawie u celu - przed poddaniem się Rosjan,
  8. Sierżant II batalionu 2-go pułku Brzozowski Zygmunt i szeregowcy Jagoszewski Marian i Urbanowicz Michał po przełamaniu przez Rosjan frontu w lesie płaczkowickim, posłani na patrol, we trójkę wzięli w Woli Konarskiej, jako jeńców, 58 żołnierzy rosyjskich, ścigających cofającą się linię 8-go pułku.
  9. Albin Stanisław, szeregowiec V batalionu, dnia 21 maja, przy cofaniu się batalionu, został w okopie, nie zauważywszy odwrotu innych, pod krzyżowym ogniem okopał się z dwóch stron, a gdy nadszedł patrol nieprzyjacielski z 7 ludzi, ostrzeliwując ich z bliska, zmusił do złożenia broni i odprowadził jeńców pod ogniem nieprzyjacielskim do komendy pułku.
  10. Lachor Jan, szeregowiec tegoż V batalionu, cofając się przy odwrocie z Kozinka ostatni, osłaniał celnymi strzałami odwrót swoich, a będąc zupełnie odcięty, schował się w dole na ziemniaki, by po 24 godzinach, spędzonych o głodzie, przekraść się z powrotem do swoich. Wreszcie z przyjemnością wyrazić muszę wdzięczność i uznanie dla sanitariuszów kampanijnych, którzy nie zważając na silny ogień nieprzyjacielski, wszędzie pełnili swą ciężką służbę, płacąc na równi z innymi żołnierzami krwią własną dług ojczyźnie. Specjalnie dziękuję sanitariuszom VI batalionu Muszyńskiemu Kazimierzowi, Bielohlawkowi Arturowi i Siemigniewskiemu Antoniemu za nadzwyczajny akt odwagi, gdy spod okopów nieprzyjacielskich wynieśli, niestety, już tylko martwe ciało, powszechnie szanowanego i lubianego kapitana Franciszka Grudzińskiego. Rozkaz niniejszy przeczytać we wszystkich kompaniach, szwadronach, bateriach, oddziałach karabinów maszynowych i wojskowych instytucjach podwładnego mi oddziału.

 Józef Piłsudski