Pomnik poświęcony poległym w bitwie pod Pielaszowem
"Była to największa w regionie i zarazem najtragiczniejsza, bezsensowna bitwa partyzancka. Rozegrała się 30 lipca 1944 r. w dolinie Opatówki na pograniczu gmin Wilczyce i Lipnik. Zginął w niej - jak mówiono - "kwiat młodzieży sandomierskiej" blisko 70 żołnierzy z AK i BCH. W czasie Akcji "Burza" w Obwodzie Sandomierskim został rozbity tylko jeden oddział AK. Stało się to pod wsią Pielaszów-Wesołówka 30 lipca 1944 roku. Do walki z wojskami 4 Armii pancernej, stanął batalion sandomierski 2 pp. Leg. pod dowództwem kpt. Ignacego Zarobkiewicza ps. "Swojak". Wcześniej, 27 lipca, większość batalionu zebrała się w rejonie Pęczyny. Po drodze doszli dalsi żołnierze i stan wzrósł do ok. 250 ludzi."
Wojciech Borzobohaty, Jodła - fragmenty
Referat opracowany przez Wójta Gminy Wilczyce z okazji odsłonięcia pomnika upamiętniającego poległych w bitwie pod Pielaszowem w Akcji Burza.
Wobec zbliżania się Armii Czerwonej do ziem polskich w Sandomierzu przystąpiono do odtworzenia 2 pułku piechoty legionów. Rozkaz do Burzy, dowódcy p. pułkownika "Lina" zarządzał koncentrację I Batalionu Sandomierskiego dowódcy Swojaka w obszarze między szosami Annopol Ożarów - Opatów i Sandomierz - Opatów i II Batalionu dowodzonego przez kpt. Pytlakowskiego Tarniny w lasach klimontowskich z zadaniem dywersji na szosach Sandomierz - Osiek, Sandomierz - Klimontów. W tym rejonie działał także Batalion B.CH por. Kurkiewicza Wyrwy.
III Batalion znajdował się w lasach golejowskich, działał przy szosie Osiek -Staszów. Trzon Akcji Burza w obwodzie 5, oprócz obsadzenia linii Wisły stanowiło wyzwolenie Sandomierza. Miano tego dokonać w odpowiednim czasie po wycofaniu się części sił Wehrmachtu. W końcu lipca 1944 r. Sandomierz znalazł się na osi odwrotu 4 armii pancernej wojsk niemieckich. Stan sił Wehrmachtu w Sandomierzu wzrósł z 1000 do 3000 żołnierzy.
W sandomierskiej konspiracji trwały intensywne przygotowania do mobilizacji I Batalionu. Uzupełniano broń, zapasy żywności. Dowódca Ignacy Zarobkiewicz Swojak dokonał kontroli placówek, sprawdzając stany plutonów, ustalając miejsca ich koncentracji. I tak: I kompania Dwikozy p por. Bochniaka Martyniuk w Czerminie i Górach Wysokich, III kompania Wilczyce p.por. Jana Mazura Kropioło w Tułkowicach IV kompania Obrazów sierż. Bronisława Polita Grom w Żurawicy. Miejscem koncentracji całego batalionu ustalono w Pęczynach. Kompania sandomierska Armii Krajowej w konspiracji liczyła około 150 żołnierzy i składała się z trzech plutonów. Dowodził nią p.por. Mazgaj Bruno. Dowódcami plutonów byli sierż. Lisowski Ryszard sierż. Baran Uparty plut. Lipiński Klon.
Dnia 25 lipca 1944 r. dowódca podobwodu Ignacy Zarobkiewicz Swojak wykonując rozkaz dowódcy Wiktorowskiego Kruk zarządził mobilizację batalionów. Rejonem koncentracji był młyn w Pęczynach. Dnia 25 lipca 1944 r. dotarli tu: kpt. Swojak, por. Janczar, p.por. Bruno kapral Szpic, Komar, Marta, ks. Kapitan Jur, kapelan Gryf, sierż. Cyklop, chór. Grom. Do sztabu dołączył swoim samochodem Kazimierz Kamzol z Nadbrzezia, przywożąc 4 tony masła z sandomierskiej mleczarni, zorganizowano też przerzut z Sandomierza 16 ton cukru i innej żywności, akcję tę przygotował p.chor. Zbigniew Jasiński.W batalionie stworzono służby: sekcję łączności stanowiły: Maria Dyk Marta, Wanda Sołhaj, Halina Domagała Bogna, Halina Kiełczewska Kpiarz oraz sekcję sanitarną - Julian Frańczak Komar, Maria Śpiewak, Jadwiga Łochowska, Danuta Woźnicka, Grażyna Worobiec. Drużyną saperów dowodził: plot. Feliks Sochacki.
Rozkaz plutonu specjalnego, dowodzonego przez p.por. Franciszka Sokołowskiego Franta polecał on dowódcom zbiórkę drużyn w lasku Kobierniki z pełnym uzbrojeniem w dniu 25 lipca 1944 r. o godz. 17.00 stąd nocą przez Chwałki, Żurawicę i Wilczyce dotrzeć mieli do Pęczyn.
Dowódcą zgrupowania w Kobierniakch został Frant. Magazyn broni batalionu prowadził p.chor. Henryk Przybylski, jego też drużyna w składzie (Garbacz, Dziarek, Tuczyński, Malinowski, Pacak, Szcześniak. Zioło, Jesiołkiewicz,) zabrała broń na zgrupowanie. Dowódca placówki Sandomierz p.por. Zygmunt Sakowski Ryszard tak pisze: Miałem ścisły kontakt ze swoim przełożonym kpt. Ignacym Zarobkiewiczem Swojak.
Pod koniec lipca 1944 r. w ramach rozkazu Burza z placówki Sandomierz 130 ludzi z całą posiadaną bronią było skierowanych do punktu zbrojnego, koncentracji batalionu w rejon Pielaszowa. 28 lipca 1944 r. wieczorem wrócił z Pielaszowa p.por. Ulicki i przedstawił sytuację słabego uzbrojenia żołnierzy naszej placówki. Następnego dnia wyjechałem rowerem na miejsce koncentracji celem sprawdzenia i zapoznania się z sytuacją na miejscu. Po przyjechaniu okazało się, że część żołnierzy w ogóle nie posiada broni. Zameldowałem dowódcy Swojakowi, który na mój wniosek polecił wycofać do Sandomierza 10 żołnierzy nie posiadających broni.
Równocześnie 26 lipca w Tułkowicach zmobilizowano pluton w sile 40 żołnierzy, którym dowodził dowódca p.por. Jan Mazur Kropioło. W Czerminie i Górach Wysokich mobilizowano II kompanię Dwikozy. Zmobilizowano tu również pluton dowodzony przez p.por. Wacława Bochniaka Martyniuk.
Na skraju Wysiadłowa doszło do starcia tegoż plutonu z Niemcami, w którym to zginął p.chor. Janusz Kawecki. Pluton Obrazów zmobilizowany przez st.sierż. Bronisława Polita Groma w sile 40 żołnierzy w Żurawicy do Pęczyn nie dotarł. 27 lipca w rejon koncentracji I batalionu przybyły pozostałe oddziały. Trwała ich reorganizacja, szkolenia bojowe, doposażenie. Przybyły także nowe grupy żołnierzy. Na koncentrację przybył też pluton N.S.Z. p.por. Mariana Żubra w sile 17 żołnierzy oraz miejscowy pluton Fęliksa Kołacza z Batalionów Chłopskich w sile 21 żołnierzy. Zgrupowanie batalionowe podzielono na trzy kompanie piechoty, dowodzone przez - Bnjna - Antoni Mazgaj, Kropiołu- Jan Mazur i Martyniuka - Wacaław Bochniak. Łącznie zgrupowanie osiągnęło stan około 200 żołnierzy. Od 27 lipca 1944 r. trwały akcje dywersyjne, między innymi na szosę Opatów-Sandomierz we wsi Łopata oraz w Wilczycach. Celem tych akcji było zdobycie broni oraz uzupełnienie żywności.
Wobec istniejącej sytuacji operacyjnej i braku możliwości do przeprowadzenia akcji Sandomierz 29 lipca 1944 r. Swojak otrzymał rozkaz odwołujący akcję Sandomierz i zalecający dołączenie do zgrupowania pułkowego do lasów klimontowskich. Polecono odesłać nieuzbrojonych żołnierzy na placówki a do pułku odesłać tylko uzbrojonych. Zaś decyzja Swojaka była następująca: żołnierzy nie uzbrojonych zdemobilizował zaś z uzbrojonych stworzył silne plutony. 29 lipca nakazał ugrupować batalion do marszu i wyruszyć w kierunku Klimontowa, by przejść szosę Opatów - Sandomierz w rejon Gołębiowa. Rozkaz ten wywołał ferment w szeregach nieuzbrojonych żołnierzy. Młodzież sandomierska rwała się do walki i nie chciała wracać do miasta. 29 lipca od rana trwały przygotowania do wymarszu. Tego samego dnia w rejon doliny Opatówki wjechał samochód niemiecki z trzema oficerami. Samochód ten ugrzązł. Początkowo chłopi pomogli mu wyjechać ale gdy ugrzązł ponownie zrodziła się u partyzantów myśl rozbrojenia ich. Podjęła się tego grupa Franta w ilości 15 osób. Za wcześnie wezwano oficerów do poddania się, Niemcy otworzyli ogień i ostatecznie zostali zabici. Akcję tę widzieli ze wschodniego brzegu Opatówki dwaj patrolujący Niemcy i oni to zaalarmowali swoje dowództwo o obecności partyzantów w kolonii Pielaszów. Licząc się z możliwością odwetu przez Niemców - Zarobkiewicz przesunął batalion z Pielaszowa w okolice Wesołówki. Później decyzja ta okazała się błędna. Szansą było jedynie szybkie wycofanie się do lasu międzygórskiego. Pododdziały obsadziły zabudowania wzdłuż drogi i wystawiły ubezpieczenia. Zgrupowanie wówczas Swojaka liczyło około 130-tu żołnierzy w tym 30-tu bez broni, 25 żołnierzy z plutonu Wilczyce posiadało broń zrzutową, z Wilczyc nie wrócił 22- osobowy oddział Wschoda i inne patrole wysłane do placówek po broń.
O świcie 30 lipca 1944 r. 18 Dywizja Niemiecka przystąpiła do otaczania stanowisk partyzanckich od strony kolonii Pielaszów i Słabuszewic, przesuwając się w kierunku Wesołówki. O sytuacji powiadomił osobiście Swojaka przed świtem rządca majątku Bogdan Podhorski. Ruchy Niemców utrudniała silna mgła w dolinie Opatówki. Gdy doszło do pierwszej wymiany strzałów i uzbrojeni partyzanci obsadzili skarpę Swojak polecił wówczas Gryfowi zebrać 30-tu żołnierzy bez broni i wyprowadzić z pola walki do lasu międzygórskiego, co się udało. Nad rzekę skierował do osłony odwrotu oddział p.chor. Zbigniewa Jasińskiego liczący 20 uzbrojonych. Grupa ta wyszła z pola walki bez strat, schwytano później przypadkowo czterech sanitariuszy Jadwigę Łochowską, Marię Śpiewak, Grażynę Worobiec, Danutę Woźnicką, które 3 sierpnia 1944 r. zostały rozstrzelane we wsi Wieprzki. Walczący na skarpie partyzanci w sile 100 żołnierzy zostali zepchnięci ogniem maszynowym Niemców nad Opatówkę za drogę na wschód w kierunku lasu międzygórskiego. Atakujących od strony kolonii Pielaszów dążyli do okrążenia partyzantów. Część batalionów postanowiła wycofać się przez Opatówkę z zamiarem przejścia szosy. Odwrót reszty zgrupowania ze Swojakiem i Bruno przebiegał doliną Opatówki. Niemcy ze wzgórza ogniem maszynowym uniemożliwiali wycofywanie się partyzantów. Wielu z nich zginęło usiłując przebyć łan kończyny. Kilku żołnierzy w tym ks. Kapelan Jur ukryło się w wodzie rzeki Opatówki. Z plutonu Franta tylko 14 partyzantom udało się przebić w kierunku Międzygórza. Tam ukryto broń, spalono dokumenty a żołnierze rozproszyli się.
Pozostali partyzanci wycofywali się na własną rękę w małych grupach. Grupa ze Swojakiem dotarła do Gołębiowa. Tu partyzanci ukryli się w różnych prowizorycznych schowkach. Z grupy 30 partyzantów 15 Niemcy wzięli do niewoli. Wziętych do niewoli okrutnie bito i maltretowano. W czasie poszukiwań Niemcy wzięli ludność cywilną jako zakładników. Po krótkich przesłuchaniach prowadzono ich małymi grupkami do lasu Lipniczek i rozstrzeliwano. 30 lipca 1944 r. wieczorem rządca Podhorski kazał zrobić trumny i straconych w lesie Lipniczek pochować na cmentarzu w Malicach Kościelnych. Partyzanci, którzy uratowali się wyszli z kryjówek i wycofali się do lasu Słabuszowickiego. W majątku Słabuszowice zatrzymał się na kilka dni kpt. Zarobkiewicz Swojak, który cały czas utrzymywał on kontakty ze swoimi żołnierzami ocalałymi. Dowódca II pułku piechoty po uzyskaniu wiadomości o rozbiciu sandomierskiego batalionu wysłali po kilku dniach st.sierż. Bronisława Polita Grom w celu pozbierania rozbitków. Dotarł on także do Swojaka , który był strasznie załamany klęską swojego oddziału. Mimo prób i namowy Zarobkiewicz odmówił dołączenia do pułku.
Epilog walki wyzwoleńczej, jakkolwiek niezwykle krwawy, okazał się nie wystarczający do wyzwolenia Sandomierza. Był to patriotyczny i bohaterski zryw młodzieży sandomierskiej, która rzuciła na szalę wszystko co najlepsze. Pod Pielaszowem zginęła znaczna część sandomierskiego pokolenia Kolumbów. Zginęli ludzie młodzi, obca była dla nich polityka, ich celem było wyzwolenie kraju spod najeźdźcy hitlerowskiego. Niech pamięć o 68 żołnierzach będzie ostrzeżeniem dla nas i przyszłych pokoleń, iż nie wolno doprowadzać do takich tragedii jak ta.
60 lat to nie długi okres, żyją jeszcze ludzie, którzy tamten czas pamiętają. Niech wasze wspomnienia i te pomniki rozrzucone po całym kraju przypominają wszystkim, że ktoś kiedyś podjął decyzję aby człowiek zabijał człowieka. W imię jakiego prawa, czyjego przyzwolenia i czy warto było.
Wilczyce 1 sierpnia 2004 r.